#53 Holandia moimi oczami - różne ciekawostki

 Witam wszystkich czytających! ♥

Kilkukrotnie byłam pytana w komentarzach o różne rzeczy, np. jak nauczyłam się języka, jak mi się w tej Holandii żyje, itp, itd. Dlatego też zachęcam Was do pozostawiania pod tym wpisem ewentualnych pytań, może uda mi się zrobić coś w stylu q&a? 

ja i mój najlepszy przyjaciel Kacper podczas gaypride w Amsterdamie


Mówi się, że Holandia to liberalny, otwarty kraj. Być może i tak jest, nie spotkałam się jeszcze do tej pory z jakimś wielkim rasizmem wobec mnie, rodzina mojego chłopaka powitała mnie z otwartymi ramionami, mój chłopak zawsze miał sporo znajomych Polaków, którzy mieszkali z nim po sąsiedzku i zawsze mieli dobry kontakt, a jeden z naszych znajomych (również Holender) potrafi bardzo dobrze mówić po polsku. Więc, jak widać jest ta otwartość na obcokrajowców, na pewno jest tutaj również rasizm, ale ja na całe szczęście się z tym osobiście nie spotkałam. Gdyby pojechać do Amsterdamu, tam panuje zupełnie inny klimat. Coś jak gdyby człowiek z małej wioski nagle wyjechał do Warszawy, tak mogłabym to porównać, tylko jeszcze "mocniej". Przede wszystkim w najbardziej turystycznych częściach tego miasta, nie słyszy się prawie holenderskiego. Na uboczach wygląda to zapewne dużo inaczej. 



Gdy przyjechałam do Holandii, miałam niespełna 18 lat, dlatego też nie miałam ani samochodu, ani prawa jazdy. Holandia jest znana z rowerów i tak też właśnie w praktyce jest - rowery są wszędzie, każdy ma w domu (co najmniej) 1 i wszyscy rowerami jeżdżą. Mniej, czy więcej, ale jest to chleb powszedni. Jadąc samochodem należy bardzo uważać, ponieważ nawet jeśli Ty, jako kierowca przykładowo potrącisz rowerzystę, który przejechał na czerwonym świetle - to i tak winny będzie kierowca. Dlatego też, czasami śmiejemy się, że rowerzyści są tu jak święte krowy. Ja osobiście również jeżdżę codziennie z pracy i do pracy, ale dla mnie nadal jest to coś nienaturalnego i nie jest to wyssane z mlekiem matki, dlatego też może aż za bardzo ostrożnie  jeżdżę :) 


Każda prowincja (a jest ich 12) ma swój własny i niepowtarzalny dialekt. Ba, gdy pojedziesz 12 km dalej od nas - już słychać pewną różnicę. Potrafi być tak, że ludzie z jednego końca Holandii (Friesland) z nami  (Brabant) raczej się nie dogadają. Zupełnie jak na Kaszubach! Ja podłapuję coraz więcej tutejszych słówek i powiedzonek, co nieraz jest dosyć trudne, ale jakże zabawne! Czasami idzie to samo z siebie, gdy wszyscy zaczynają mówić gwarą - ty automatycznie też zostajesz w to wciągnięty, jeśli spędzasz dużo czasu z ludźmi, którzy bardzo szybko i "prosto" mówią. O tym wypadałoby nagrać film, tego prawie nie da wyrazić się pisząc! Ten język już sam w sobie jest trudny i jego charcząca wymowa, a co dopiero, gdy ktoś mówi szybko i tzw. gwarą, to prawie jak spróbować naśladować "Rap God" Eminema! Na powyższym zdjęciu jest napisane : Do widzenia, gwarą z Friesland. W Brabant pisze się "Tot ziens!", a więc zupełnie 2 różne rzeczy. A o wymowie to już nie wspomnę :D


Holenderskie jedzenie to coś, co właśnie zaczynam bardziej odkrywać. Holandia dawniej słynęła z tradycyjnych dań, tak jak w Polsce : ziemniaki, warzywa , mięso - takie też menu często mam w pracy, kiedy nadchodzi moja kolej gotowania. Jednakże nie jest to już zasada. Słyszeliście kiedykolwiek o nasi goreng? Kuchnia indonezyjska, potrawa składa się przede wszystkim z ryżu, może być z dodatkiem smażonej piersi kurczaka, bądź jajkiem sadzonym, a nawet tofu. Do tego mix warzyw chińskich oraz mix ziół specjalnie dla tej potrawy, no i co się wyróżnia to sos "sate", którego głównym składnikiem jest masło orzechowe. Dopóki nie zamieszkałam z moim chłopakiem nie wiedziałam o istnieniu tej potrawy, a po raz pierwszy miałam okazję przygotować ją właśnie w pracy, uwielbiam! Jest to bardzo popularne danie, przynajmniej w moim najbliższym otoczeniu. Jeśli chodzi o coś typowo holenderskiego "stamppot" to chyba najlepszy przykład. Dosłownie jest to potrawa z ubijanych ziemniaków, jak puree z dodatkiem np. cebuli i marchwi (gotowanych i tłuczonych razem z ziemniakami) Ten rodzaj nazywa się hutspot i przeważnie jest podawany z kawałkiem smażonej lub wędzonej kiełbasy. Są różne rodzaje tego dania, istnieje też wersja z kiszoną kapustą, ale nigdy jeszcze jej nie próbowałam. W okresie zimowym / świątecznym w holenderskich domach pojawia się również bardzo smaczna zupa z groszku. Raz w tygodniu obchodzi się dzień frytek i jakiegoś dodatku typu fast-food (np. kroket lub frikandel). Na powyższym zdjęciu możecie zobaczyć deskę z przekąskami, jaką zaserwowano nam w jednej z pobliskich kafejek. Pojawia się ser, wędlina, orzeszki, oliwki, a także "snacks", o których przed chwilą mówiłam, czyli mini wersja krokieta i frikandela. 


Kto przeczytał do końca - gratuluję wytrwałości! :) Jeżeli macie jakieś pytania, jesteście czegoś ciekawi to śmiało piszcie w komentarzach, a ja postaram się zrobić na podstawie Waszych pytań kolejny wpis z ciekawostkami. 




Komentarze

  1. Dziękuję Ci za napisanie tego bardzo interesującego wpisu na temat Niderlandów. Dużo rzeczy nie wiedziałem o tym kraju, prócz o tym, że istnieją dialekty. W krajach niemieckojęzycznych także dużo jest dialektów, a także duże są różnice pomiędzy niemieckim austriackim, szwajcarskim oraz niemieckim używanym w Niemczech. Z tego co słyszałem, to wiele słów jest w języku niderlandzkim podobne do niemieckiego. Bardzo ciekawi mnie z racji mojego gastronomicznego wykształcenia kuchnia niderlandzka. Nawet na moim blogu pojawił się wpis o kilku ciekawych holenderskich deserach tj. appelflap, appelbeignet, moorkop, oliebol i eierkoek.
    Z miłą chęcią przeczytałem ten wpis i mam nadzieję, że w przyszłości jeszcze pojawią się inne wpisy o podobnej tematyce związanej z Niderlandami.

    Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Tobie pozytywnego dnia 🤗❣
    Patryk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiedziałam, że jest różnica między niemieckim austriackim a tym w Niemczech, chociaż mogłam się była tego domyśleć ☺️ Tak samo, jak akcent brytyjski zupełnie różni się od amerykańskiego, a przecież teoretycznie ten sam język..
      Co do Twojego wpisu o kuchni niderlandzkiej, gdybym Ci mogła przesłać przez internet smak i zapach świeżych appelflappen z piekarni 😍
      Pozdrawiam i dziękuję serdecznie za odwiedziny!

      Usuń
  2. Nie wiem czy już kiedyś wspominałam, ale mam jakąś awersję do Holandii, tak samo jak do Niemiec, sama nie wiem dlaczego. Niemal cała moja rodzina tam wyjechała i zupełnie nie mam ochoty ich tam odwiedzać 😅 Ale ciekawostki fajne, zawsze dobrze poznać trochę kulturę innego kraju:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to doskonale Cię rozumem, bo zanim tu przyjechałam nie był to kraj, który był że tak powiem moim marzeniem. Zawsze chciałam mieszkać w kraju anglojęzycznym, np. Australii. Pierwsze lata powtarzałam sobie, że jak się nie ma , co się lubi - to się lubi to co ma, aż rzeczywiście to polubiłam :) A co do takiej awersji, to mam podobną z Niemcami, haha! Nie ciągnie mnie tam za żadne skarby, chociaż jedyne co to chętnie odwiedziłabym tam mieszkające ciotki :D

      Usuń
  3. Pod względem jazdy na rowerze to kraj idealny dla mnie, bo ja uwielbiam jeździć rowerem. Chcę kiedyś odwiedzić ten kraj.

    OdpowiedzUsuń
  4. Baaaardzo ciekawe informacje, Kasiu. Ile też można się dowiedzieć nowych rzeczy dzięki Twojemu blogowi ❤️ Z niecierpliwością czekam na kolejny post...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobre jadło to podstawa :) Pytań nie mam mój kuzyn mieszka w byłej Holandii. Wolałam tą nazwę niż obecną. Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również wolałam tą nazwę, jak widać nadal naprzemiennie jej używam. Królestwo Niderlandów jakoś do mnie nie przemawia😀

      Usuń
  6. Mieszkam w DE i tutaj też rowerzyści są na uprzywilejowanej pozycji co akurat dla mnie jest zaletą bo sama często jeżdżę na rowerze, jak większość osób tutaj. Ścieżki rowerowe są wszędzie i są dobrej jakości co zdecydowanie ułatwia poruszanie się na rowerze i sprawia, że kiedy tylko mogę wybieram rower a nie samochód. Duża ilość rowerzystów sprawia, że jako kierowca samochodu trzeba mieć oczy dookoła głowy ale można się do tego przyzwyczaić. Bo rowerowanie jest super!
    W zeszłym roku byłam w Holandii i niestety pod względem kuchni jest to najgorszy kraj w jakim byłam. Pyszne jadłam tylko owoce morza w małej nadmorskiej miejscowości. Na szczęście w dużych miastach jest ogromny wybór kuchni z całego świata co uratowało nam życie :). I jeszcze sery mają obłędne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc wygląda to bardzo podobnie, jak u nas. Żałuję, że sama nie wspomniałam o dobrej jakości dróg rowerowych (chociaż, kiedy ich brak jedzie się po prostu ulicą i tak samo trzeba więc mieć oczy dookoła głowy). Ja również najchętniej wybieram rower, ale to też chyba z powodu mojego leku do jazdy samochodem 🤔😁

      Usuń
  7. Oj nie poradziłabym sobie z tymi gwarami, zresztą nawet polskie mam problem zrozumieć często. Za to potraw chętnie bym spróbowała <3. Nasi goreng pierwszy raz słyszę, ale może być dobre ^^. Haha, ale nie wyobrażam sobie mojego męża w Holandii, jak on tutaj wiecznie przeklina na rowerzystów xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasi goreng na prawde polecam, bo jest w zasadzie proste do wykonania i bardzo smaczne 😊

      Usuń
  8. A to mnie zaskoczyłaś że Holender mówi dobrze w naszym języku. Ja mam sąsiadkę z Niderandów która bardzo lubi Polskę i dobrze sie tu czuje

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałabym zwiedzić kiedyś Holandię. Na zwiedzanie zabrałabym oczywiście mój rower :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, chociaż w Amsterdamie jest taki ruch, że ciężko się poruszać rowerem po mieście - oczy wokół głowy! :)

      Usuń
  10. Mało wiemy o Holandii. Dla mnie to rowery, tulipany i sztuka holenderska. Trudności językowe odstraszają. Warto jednak poznawać każdy kraj i jego kulturę ale nie jest dla mnie wymarzonym miejscem pobytu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za Twoje odwiedziny i komentarz! Pozdrawiam bardzo serdecznie 😊

      Usuń
  11. Bardzo lubię takie wpisy, bo zawsze można się czegoś nowego o danym miejscu dowiedzieć. W Holandii byłam tylko raz, ale bardzo mi się spodobała. W Amsterdamie zaskoczył mnie ten kilkupoziomowy parking rowerowy. Język faktycznie mają specyficzny - mam przyjaciółkę, która mieszkała tam jakoś dwa lata i do pracy zawsze jeździła rowerem :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Sporo ciekawostek :) muszę się w końcu tam wybrać - Venus

    OdpowiedzUsuń
  13. Holandia wydaje się naprawdę ciekawym krajem. Rowery i tulipany jakoś najbardziej mi się z nią kojarzą :)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. Na rowerzystów rzeczywiście trzeba bardzo uważać, jest ich mnóstwo, co utrudnia piesze zwiedzanie. Ale trzeba się dostosować! A w Holandii najbardziej podobały mi się ogrody w Keukenhoff. Nie widziałam całej, więc to moje najpiękniejsze wspomnienie. Pozdrawiam cię Kasiu:)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Holandia to bardzo ciekawy kraj, chciałabym kiedyś odwiedzić Amsterdam. Fajnie, że są tacy otwarci na obcokrajowców, a co do rowerów to wiosną, latem i jesienią jest to mój główny środek transportu, więc tym bardziej bym się tam odnalazła. Dzień frytek brzmi dla mnie wręcz idealnie;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Marzę aby kiedyś pojechać na kilka dni do Holandii. Mam ogromnego bzika na punkcie kwiatów a tam właśnie napawam się ich widokiem. Uwielbiam holenderskie sery i kanapki z e śledziem matiasem (oryginalnym) nie takim jak w Polsce.
    Ślę ci moc pozdrowień:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Za każdy pozostawiony komentarz dziękuje . ♥
Odpowiadam na Wasze komentarze . ♥
Z chęcią zaglądam na Wasze blogi . ♥
Nie toleruję SPAMU!
Pozdrawiam ciepło , Kasia . ♥

Zajrzyj na FB!

Instagram