#52 Jak nauczyłam się języka niderlandzkiego

 Witam czytających ♥

W tym roku minie 7 lat od kiedy mieszkam w Holandii, niesamowite jak szybko ten czas zleciał! Kiedy tutaj przyjechałam miałam niespełna 18 lat. Przyjechałam dosłownie kilka dni przed moimi urodzinami, w sumie nie wiedząc, czy to bardziej wyjazd, czy to bardziej wakacje. Los sam pokazał, że to drugie podejście do wyjazdu było kompletną zmianą, a nie tylko kolejnym przystankiem. Szybko podjęłam się pracy i zaczęłam budować "COŚ", czyli lepsze życie, jak to często ludzie mówią, że wyjeżdża się, aby mieć lepiej, niż się miało. No cóż, dużo ludzi mieszka za granicą naszego kraju, czy jest lepiej czy nie, nie będę się tutaj o tym rozpisywać, ponieważ - jest jak jest :)

Przechodząc do głównego tematu wpisu - po przyjeździe i rozpoczęciu pracy komunikowałam się przede wszystkim językiem angielskim. Nie był on na najwyższym poziomie, ale wystarczającym, aby móc komunikować się między ludźmi. W szkole uwielbiałam angielski, dlatego też było to dla mnie na początku wielką frajdą móc rozmawiać na co dzień w tym właśnie języku! W mojej dotychczasowej pracy było dużo polek, więc w pracy zawsze mogłam liczyć na czyjąś pomoc. Problem pojawił się wtedy, gdy niektórzy koledzy mieli problem z tym, że nie mówię po niderlandzku. A ponieważ był to hotel i czasami znajdowałam się w bezpośrednim kontakcie z gośćmi (którym to aż tak bardzo nie przeszkadzało, ale ok) to wypadałoby, żebym nauczyła się ich ojczystego języka. Zrozumiałe, jednak czasami chciało mi się z tego śmiać, bo nie wiedziałam, czy osiedlę się w Holandii na stałe, a skoro nie mam żadnej gwarancji - to po co mam się do czegokolwiek zobowiązywać? To wszystko toczyło się też w zawrotnym tempie i mimo,  że byłam otwarta na nowe doświadczenia, miałam trochę wątpliwości, czy robię to dla siebie, czy też robię to, co inni mówią mi, że mam robić. Prawdopodobnie problem leżał również w tym, że niektórzy pracujący tam nie mówili tak dobrze po angielsku, co prowadziło zapewne do frustracji. Nie podejmuje się czegoś takiego, gdy jest się tam raptem 3 miesiące i pracuje tylko od czasu do czasu, aby pomóc, gdy jest potrzeba i przy okazji zarobić jakieś pieniądze, a innym nie podoba się, że mówisz "tylko" po angielsku. Uwierzcie mi, w Amsterdamie prawie nie mówi się po holendersku/ niderlandzku (jak kto woli), więc ta chora presja czasami mnie śmieszyła. W między czasie przerobiłam 2 materiały online, aby coś tam się oswoić z tym językiem. Poza wspomnianą pracą w między czasie sprzątałam domki u zwyczajnych, prostych ludzi. Tam właśnie pierwszy raz zdarzyło się, że kobieta wszystko wyjaśniała mi po swojemu, a ja odpowiadałam jej po swojemu, ale dogadywałyśmy się i to działało! Ostatecznie po ok. roku stwierdziłam, że podejmę się kursu językowego, ponieważ teraz ma to dla mnie również jakieś korzyści. Dostałam umowę na pełen etat, zobowiązałam się do pilnej nauki i tak też osiągnęłam pewnego rodzaju stabilizację. 

Moje wszystkie kusy były sponsorowane przez mojego byłego szefa, za co nadal jestem bardzo wdzięczna i cieszę się, że miałam taką możliwość i z niej skorzystałam. Pierwszy kurs zaczął się jak dobrze pamiętam we wrześniu 2018 roku. Były to dwugodzinne lekcje wieczorne prowadzone przez pana Tomka w Den Bosch, gdzie musiałam dojeżdżać w każdy wtorek moim rowerem - 15 km w jedną i 15 km w drugą stronę. Byłam wytrwała, bo nie miałam jeszcze wtedy prawa jazdy (byłam w trakcie rozważań - kiedy, gdzie i jak). A że pogoda na to pozwalała to jechałam i nie narzekałam, ba nawet byłam z siebie dumna, że wszystko osiągnęłam sama bez drogi na skróty. Po 10 tygodniach dostałam certyfikat, który widać na powyższym zdjęciu i od razu zapisałam się na kolejny poziom. Nauka przychodziła mi z lekkością jak oddychanie, chyba mam po prostu smykałkę do języków, no i na prawdę byłam mocno zmotywowana! A że kocham odkrywanie siebie i uczenie się nowych rzeczy i byłam też już co nie co osłuchana z tym dziwnym językiem, dzięki temu było to dla mnie również bardzo fajne zajęcie, prawie że hobby. Trochę to trwało zanim rozpoczął się kolejny kurs, była to też już inna lokalizacja i inni nauczyciele. Poziom A1-A2 ukończyłam bodajże w połowie 2019 roku, również po 10 tygodniach cotygodniowych - trzygodzinnych tym razem - lekcji. We wrześniu tego samego roku zapisałam się na trzeci kurs prowadzony już przez samego rodowitego holendra, czyli cała lekcja była już prowadzona po niderlandzku. Nie powiem, było mnóstwo pracy domowej, trzy godzinne lekcje czasami zamieniały się w ból głowy od uważnego słuchania, ale ta determinacja doprowadziła mnie do miejsca, w którym jestem dzisiaj. 

W prawym dolnym rogu możecie znaleźć mnie robiącą selfie grupowe po zakończonych egzaminach :) Od razu po zdobyciu ostatniego dyplomu A2-B1 spakowałam walizkę i wyleciałam na wakacje do Australii. Po powrocie nie było już możliwości kolejnych kursów, ponieważ nie było wystarczająco chętnych na najwyższy poziom, a także pandemia pokrzyżowała wszystkie plany. W planach miałam przygotowanie do egzaminów państwowych. Chociaż nie wiem, czy kiedykolwiek będą mi do czegokolwiek potrzebne, ale dla mnie wiedzy nigdy za mało. Duży wpływ miał na mnie coraz większy kontakt z holendrami. Gdy zaczęłam spotykać się z moim chłopakiem, na pierwszych spotkaniach z jego rodziną czy znajomymi, zdarzało się bardzo często, że nie nadążałam nad tym, co mówią. Niektóre rzeczy były mi na spokojnie tłumaczone ponownie, aż w końcu po tylu latach, bo mijają nam już 4, ostatnio powiedziałam na głos przy wszystkich takie zdanie "niesamowite, że ja tak po prostu wszystko rozumiem", nagle stało się to dla mnie takie naturalne i mimo, że nieraz brakuje mi słów to w jakiś sposób komunikacja przychodzi mi sama z siebie. Popełniam błędy, moja wymowa różni się i wyróżnia, ale fuck it, ja jestem sama pod wrażeniem, że tego dokonałam. Czasami, gdy ktoś wypowiada się na temat mojego akcentu, bądź błędnej wymowy - cieszę się, że ktoś mi zwraca uwagę i ewentualnie da jakąś podpowiedź - ale w zależności od sytuacji, czasami myślę sobie w głębi duszy... pojedź do Polski i dokonaj tego, co ja zrobiłam, good luck with that! ;) Moje całe obecne życie toczy się po niderlandzku, a raczej jego 80-90%. Mój chłopak jest holendrem, jego rodzina i przyjaciele tak samo, w mojej pracy jest tylko holenderski, w domu jest tylko holenderska telewizja, itp, itd. Ostatnio zaczęłam również czytać książki po holendersku, dlatego też przyznam się szczerze, że jak jestem w Polsce, zwłaszcza sama to trwa to około trzech dni, aż się przestawię na 100% tryb polski bez jąkania czy nagle palnięcia czegoś po holendersku z odruchu. Jak jestem z moim chłopakiem to jestem niczym skrzynia biegów w samochodzie, którą zmieniasz między dwójką a trójką. Jeszcze jednym takim przykładem jest również prawo jazdy, które zdałam w zeszłym roku mniej więcej o tej porze. Nauka teorii trwała w nieskończoność, a że wszystko było opisywane właśnie po niderlandzku, to muszę przyznać, że nie znam niektórych terminów w tym zakresie, jak to się mówi po polsku i jak coś opowiadałam bratu po lekcjach jazdy to musiałam się bardzo natłumaczyć o co chodzi, aby brat podał mi właściwe słowo :P 

Kończę już to przechwalanie się i podsumowując - jeśli zamierzasz nauczyć się języka polecam taki kurs z nauczycielem. W domu również jesteś w stanie nauczyć się samemu, ale pomoc w zrozumieniu przez kogoś kto ma taką wiedzę, wiele ułatwia. Kontakt z ludźmi, próbowanie budowania zdań, nawet jeśli początkowo będą brzmiały mniej więcej tak "ja być wczoraj w sklep i kupię jajka", ale chodzi o to, żeby przełamać się! Ja jeszcze zanim poszłam na kurs, rozumiałam niemalże wszystko, co się do mnie mówiło, ale bałam się powiedzieć coś, aby nie doszło do jakiegoś nieporozumienia. Jednak pewnego dnia pracowałam cały dzień z jednym z tych kolegów, który tak bardzo chciał, żebym poszła do szkoły. Był w porządku i mimo, że pewnie nieraz zupełnie nie wiedział o co mi chodzi, pomógł mi przełamać barierę i wypowiedzieć pierwsze zdania w całości po holendersku. 

Uczyć będę się całe życie, ale jeśli miałabym uogólnić to taka prawdziwa nauka zajęła mi około półtora roku.

PS. Chciałam z tego miejsca pozdrowić mojego ziomka Skibe 😂❤️ 

Komentarze

  1. wow, mega gratuluję! mnie w nauce języków blokuje brak odwagi w mówieniu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest jedna z największych blokad, też ja mialam dopóki nie mialam innego wyjścia niż mówic 😄

      Usuń
  2. Gratulacje. Wysiłek nie poszedł na marne 😃

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie to opisałaś, przeczytałam z wielkim zainteresowaniem. Mam znajomego Polaka, który od lat mieszka na stałe w Niemczech i z racji wykonywanej pracy i związanych z nią podróży służbowych, zna tyle języków, że chyba nawet wszystkich bym nie wymieniła z pamięci. Podziwiam go za tę umiejętność i zdolność i Ciebie również podziwiam Kasiu za Twoją determinację i upór, który prowadzi Cię do celu. Toteż, czapki z głów przed Tobą, jak to mówią i szacuneczek 😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow rzeczywiście ma facet talent! Tak czytając Twój komentarz pezypomnialo mi się, że nasz św. pamięci papież też mówił w wielu językach! Dziękuję za Twój miły komentarz i przesyłam ogrom uścisków! ❤️

      Usuń
  4. Gratuluję samozaparcia. Ja nie mam smykałki do języków obcych, angielskiego uczyłam się łącznie chyba z 10 lat a nadal nie czuję się na siłach mówić po angielsku. Swoją drogą mam blokadę przed tym, bo boję się właśnie że palne jakieś głupstwo. Teoria jest ok, ale praktyka to dla mnie katorga😅

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno masz jakieś inne cechy i talenty, które warto szlifować ❤️

      Usuń
  5. Super....zazdroszczę lekkości nauki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze pójść o krok dalej. Jestem ciekawa, czy gdybym zaczęła teraz uczyć się kolejnego języka po latach, to czy również przyszłoby mi to z taką łatwością 🤔
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Gratuluję, ja to czasem chciałabym wyjechać z naszego kraju, ale bariera językowa to dla mnie temat nie do przeskoczenia. Męczę się z tym angielskim i męczę, a i tak jak ktoś coś do mnie mówi, to wszytko mi się zlewa, że nawet nie słyszę, iż faktycznie ta osoba mówi po angielsku. Może psychika robi swoje, może nie mam smykałki do języków. Nie wiem. Mąż nigdy się nie uczył. Tylko gra w gry i nawet myśli po angielsku :P (nie, nie zacznę grać, to bardziej męczące dla mnie niż nauka ;p).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że tak uważasz! Rzeczywiście nauka języków nie jest taka prosta, ja mam jakieś głupie szczęście, że mam taki talent, ale wiesz że nie wszystko stracone? Nadal możesz wyjechać za granicę, mówisz że Twój mąż zna angielski - po to przecież macie siebie - razem mogłoby się Wam udać! A będąc już na miejscu zobaczysz, że dasz sobie radę! Jednym przychodzi to łatwiej, innym trudniej, ale nie jest to nie wykonalne. Napiszę jeszcze o tym osobny post, jak można pomóc sobie w nauce języków obcych. To, co mówisz o tych grach komputerowych, ja również znam mnóstwo osób, które właśnie tak nauczyły się angielskiego. Szok! :D

      Usuń
  7. Brawo! Ambitna i zdolna osoba z Ciebie:) Chyba jeszcze nie słyszałam nic w tym języku, ciekawa jestem jak brzmi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że myślałam nad tym, aby zacząć również robić filmiki, nie tylko pisać? Wtedy mogłabyś usłyszeć ten porąbany język, bo to na prawdę nie jest taki prosty język! I mimo, że potrafię składać zdania, to nadal nie potrafię poprawnie wymówić słowa cebula. Pisze się "ui" albo "uien" - liczba mnoga ,a czyta się mniej więcej 'ajen" z takim dziwnym zaakcentowaniem na początku, że stwierdziłam, że nie będę już sobie łamać języka i nauczę mojego chłopaka takich słów po polsku ! :D

      Usuń
  8. Wow, to wspaniale, że osiągnęłaś już dużo w swoim życiu. Masz dużą motywację do tego i za to Cię szanuję i cenię 😉
    Jeśli już jest mowa o nauce języków obcych, ja stosuję trochę inne metody niż szkolne. A mianowicie "practice communication", gdzie nie narzucam tępa nauki i nie narzucam na siebie presji żadnej, a po drugie to codzienny kontakt z językami obcymi. Na co dzień słucham piosenki po angielsku i po niemiecku, oglądam filmy po angielsku lub po niemiecku, czytam artykuły/blogi i mówię do siebie w tych językach. Jeśli mam okazję rozmawiać z ludźmi w tych językach, to robię to, nie zwracając uwagi na błędy. To mało istotne, gdyż jeśli nawet niegramatycznie powiemy (zły czas użyjemy),to i tak odbiorca zrozumie komunikat. Nauka słówek w języku angielskim powinna być w formie używania znaczenia ich w zdaniach, a nie w tradycyjnych formach typu to go - iść, to make - robić, gdyż w języku angielskim jedno słowo ma dużo znaczeń, jak np. dog, czyli pies, ale także obraźliwie o czyjejś osobie w j. ang. amer., a także dołować, zamartwiać (slang), iść krok za rok, gnębić, uprzykrzać, utrudniać, a nawet wulgarne określenia. Ja nie miałem angielskiego w szkole, ale sam nauczyłem się tego języka, mając a co dzień styczność z językiem obcym, stosując wspomniane przeze mnie metody nauki (nie szkolne metody nauki), bez narzucania sobie i krytykowania siebie za błędy. Na to w ogóle nie zwracam uwagi, tylko efekt (osiągnięcie celu) w komunikacji. Jeśli chodzi o gramatykę angielską, wystarczy sobie tabelkę podzielić na kilka części, czas przeszły, teraźniejszy i przyszły i oznaczyć konstrukcje gramatyczne, i zobaczymy, jakie są różnice, a nie każde oddzielnie przerabiać. I mówmy tak, jak umiemy , używając prostych struktur gramatycznych. Zauważyłem, że dużo osób nie docenia swoich osiągnięć językowych, często krytykując siebie, że nie osiągnęli poziomu takiego, jakiego by chcieli. Samo już mówienie płynne i w prostych konstrukcjach gramatycznych, rozumienie i używanie prostych, nieskomplikowanych słów to już duży sukces. Każdy człowiek jest indywidualną jednostką, gdzie proces nauki języków jest indywidualnie. Jeden szybko nauczy się 3 języków, a inni potrzebują dużo czasu. Warto skupić się na to, co umiemy, a nie na błędach i tego, że nie wszystko zrozumiemy.

    OdpowiedzUsuń
  9. To naturalne, że w komunikacji zawsze będą występować problemy ze zrozumieniem, nie zależnie od tego, w jakim języku komunikujemy się. Nie trzeba znać milion skomplikowanych słów, bo i tak nikt nie jest wstanie wszystkiego znać. Jeśli chodzi o język niemiecki, to miałem trochę problemów z nim w szkole, choć również stosowałem małymi kroczkami moje metody, które wyżej podałem, i również widzę efekty tego. Miałem okazję rozmawiać z Niemcami i doskonale się dogadywałem. Nawet znam słownictwo języka niemieckiego austriackiego, którego w szkole nie było. Znam także zwroty i wyrażenia po niemiecku, których nie słyszałem o nich wcześniej w szkole. Nauka języków w szkołach powinna moim osobistym zdaniem wyglądać w inny sposób. Brakuje przede wszystkim praktyki i nie krytykowania uczniów za błędy. To baje strach i lęk przed mówieniem. Perfekcjonizm wpływa znacząco na naukę języka, który utrudnia wielu osobom. Mózg przyswaja wiedzę w inny sposób i na to są badania naukowe z obszaru psychologii. O tym polecam ciekawą literaturę, a mianowicie "Mózg rządzi. Twój niezastąpiony narząd" autorstwa K. Nordengen i G. Nordengen wyd. Marginesy, gdzie autorzy nie tylko omówili pod względem naukowym (w oparciu o badania naukowe), a o pamięci książkę pt. "Jak działa pamięć" H. Ostby i Y. Ostby wyd. Marginesy. To ciekawe pozycje do przeczytania, które polecam każdemu, jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się, jak poprawić pamięć, jak funkcjonuje mózg i jak uczyć się. Niestety, co mnie martwi to, że w szkołach każą dzieciom i młodzieży uczyć się, ale nie uczą, jak się uczyć, co wiele osób stosuje standardowe osoby metody uczenia się w formie "zakuj, zapamiętaj", które jest to nie efektywne, bo szybko zapominamy informacje, które uczyliśmy się. Na pewno w procesie uczenia się języków obcych kontakt z językami obcymi nie powinien być sporadyczny i tylko w szkole, a na co dzień, bez presji i perfekcjonizmu. Uczenie się kilka słówek w sposób praktyczny, używając w kontekstach jest efektywne niż uczenie się listy słówek bez kontekstu.
    Strach i lęk przed mówieniem w języku obcym jest zupełnie naturalny. Należy go przełamać i ucząc się języka w formie praktycznym. Niech każdy docenia swoje umiejętności językowe, bez porównywania siebie do innych. Często ludzie szukają wytłumaczenia w talentach itp. Są ludzie, którzy mają lepsze predyspozycje do uczenia się języków obcych, ale każdy człowiek jest wstanie nauczyć się języka. Wymaga wewnętrznej motywacji, zaangażowania, celów oraz dobrych metod uczenia się. Wystarczy dowiedzieć się, jak mózg funkcjonuje i jak przetwarza informacje, które uczymy się w procesie nauki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję serdecznie za podzielenie się z nami Twoimi osiągnięciami językowymi, jakie już osiągnęłaś w swoim życiu. Mam ogromną nadzieję, że Twoje osiągnięcie zmotywuje innych do dalszej pracy nad nauką języków obcych. Pozwoliłem sobie napisać kilka moich przemyśleń nt. nauki języków obcych. Być może ktoś, po przeczytaniu mojego komentarza, zmieni swoje nastawienie do nauki języków obcych, stosując metody, które wspomniałem w swoim komentarzu, czyli zanurzenie się codziennie w językach obcych, czyli oglądanie filmów i seriali, słuchanie podcastów i piosenek, mówienie do siebie (bez zwracania uwagi na błędy), czytanie książek i artykułów, pisanie np. pamiętnika (nawet w prostych zdaniach) w językach obcych. Także uczenie się słownictwa w formie praktycznym (w kontekście), czasy gramatyczne w formie, o której wyżej napisałem (w formie tabeli), a także zmiana języka na telefonie/komputerze. Ja np. prowadzę osobiście organizer (bullet journal) w języku niemieckim, a facebook mam w języku niemieckim, a na telefonie mam ustawiony język angielski. Polecam osobiście kanały anglojęzyczne do nauki języków obcych, jak i kanał Arleny Witt, która uczy wymowy i znaczenia słownictwa z kontekstu np. z filmów i seriali. Polecam ten kanał.
    PS. Komentarz podzieliłem na trzy części z uwagi na długą jego zawartość, którą nie da się opublikować na blogu.

    Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę Tobie miłego dnia 🤗❤
    Patryk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh Patryk, jak zobaczyłam Twoje komentarze to ucieszyłam się i przeraziłam zarazem :D Bardzo Ci dziękuję za bardzo interesujące komentarze, cieszę się, że mój wpis skłonił Cię do podzielenia się swoimi przemyśleniami. Twoje rady są na prawdę bardzo dobre - wiele z nich (tak jak np. słuchanie piosenek) były również na naszym kursie! No i tak jak mówisz w domu da się nauczyć, nie przeczę, a to co myślisz na temat naszej edukacji - mogłabym sobie z Tobą przybić piątkę. Ten kurs, który ja zrobiłam będąc już w Holandii różnił się od typowej szkoły, dlatego też z przyjemnością wspominam ten czas. Chętnie napiszę jeszcze osobny wpis o tym, jak dokładnie ta nauka przebiegała, chętnie - jeśli mogę - zapożyczę treści z Twojego komentarza, podkreślając kto mi takie dobre pomysły dał i zachęcę ludzi do praktyki!
      Dziękuję Ci raz jeszcze za Twoje komentarze i wszystkie pozostałe, które do tej pory tu zostawiłeś. Dzięki takim czytelnikom - chce się pisać!
      Wszystkiego dobrego ♥

      Usuń
    2. Dziękuję z całego serca za to, że poświęciłaś swój cenny czas na przeczytanie długiego mojego komentarza, który cię zainspirował do napisania kolejnego wpisu, dzieląc się moimi radami w zakresie nauki języków obcych, i jednocześnie zaznaczam, że miłą chęcią przeczytam kolejny Twój wpis na temat kursu, którego odbyłaś. Jak najbardziej możesz podzielić się z czytelnikami Twojego bloga moimi metodami, które polecam. Zmotywowałaś mnie również do napisania wpisu na temat sprawdzonych i popartych naukowo metod uczenia się. Chciałbym, aby każdy mógł stosować lepsze i sprawdzone metody uczenia się. Dzięki temu lepiej ludzie będą uczyli się różnych rzeczy, a w szczególności języków obcych. Sam stosowałem kiedyś szkolne metody uczenia się, które nie sprawdzały się w moim przypadku. Widzę to również w praktyce. Ważną rzeczą jest to, iż stopniowo i pomału, drobnymi krokami powinniśmy uczyć się, bez narzucania sobie presji. Warto również zmienić swoje podejście z trudne do możliwe do nauczenia się. Jeśli uznamy coś za trudne i nie do nauczenia się, to my to my to tak traktujemy i tracimy motywację do nauki, bo w taki myślimy. Zmieńmy na możliwe do nauczenia się. Jedne rzeczy są łatwe, inne trudniejsze, ale nie oznacza, że nie da się nauczyć. To wszystko zależy od tego, jak my podchodzimy do nauki czegokolwiek i w jaki sposób myślimy. Niestety, nasza kultura w Polsce jest od lat oparta na perfekcjonizmie i krytycyzmu, jeśli chodzi o popełnianie błędów i stad też ludzie boją się mówić lub mają lęk przed mówieniem, bo ktoś się wyśmieje. Osoby, które mówią nie poprawnie po angielsku także musieli włożyć dużo wysiłku w naukę, aby coś osiągnąć, aby mówić w języku obcym. To jest coś wspaniałego i warto to docenić i uszanować. Nie da się czegoś nauczyć się bez popełniania błędów. Popełnianie błędów jest ważnym elementem w procesie uczenia się!

      Pozdrawiam Cię serdecznie i również życzę Tobie wszystkiego dobrego 🤗❤
      Patryk

      Usuń
    3. To ja dziękuję Tobie za taką aktywność na moim blogu. ❤️

      Usuń
  11. Nie mam talentu do języków. Długo uczyłam się języka angielskiego, znam sporo słownictwa, trochę czytam ale nie mówię. Gdybym znalazła się w środowisku anglojęzycznym pewnie by jakoś poszło. W tym roku spędziłam 3 miesiące w Hiszpanii wśród jej mieszkańców i zerowy efekt pod względem nauki języka. Pewnie przez to że miał mi kto przetłumaczyć. Fakt że nie zrobiłam w tym kierunku żadnego wysiłku, teraz żałuję. Może będzie jeszcze okazja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię serdecznie 🤗

      Zauważyłem Twój komentarz i przykuł mnie uwagę, gdyż wspomniałaś, że jest zerowy efekt pod względem nauki języka i nie zrobiłaś żadnego wysiłku. W ujęciu psychologicznym to jest zniekształcenie poznawcze w stylu wszystko albo nic, gdyż z kontekstu wypowiedzi wynika, że znasz sporo słownictwa i trochę czytasz, a to jest już duże osiągnięcie, jakie już osiągnęłaś w nauce języka obcego, więc nie można tutaj mówić o zerowym efekcie nauki i traktowania tego jako nic. Ten styl myślenia należy zamienić na to "osiągnęłam już dużo na ten moment i osiągnę kolejny krok w komunikacji po angielsku". Nie oceniaj się surowo. Ta myśl nie jest faktem obiektywnym. Warto, aby nadal pracować nad dalszą nauką, skupiając się na mówieniu do siebie codziennie po angielsku, nawet przez 30 minut. Chcesz zrobić obiad, powiedz to po angielsku, nawet niegramatycznie, tak jak potrafisz. Im bardziej będziesz ćwiczyć mówienie, tym przez pół roku - rok zaobserwujesz duże efekty w tym. Przerzuć się potem do rozmawiania z kimś po angielsku, kto zna ten język. Poproś, aby takie wspólne spotkanie odbyło się po angielsku w ramach konwersacji, wskazując, że to bardzo ważne dla Ciebie, aby zdobyć kompetencje w komunikacji interpersonalnej w j. angielskim. Nawet raz w miesiącu nagraj siebie, jak mówisz po angielsku, aby zaobserwować obiektywnie swoje efekty nauki. Jesteś osobą, która już i tak dużo osiągnęła w nauce słownictwa, za co Cię doceniam i szanuję. Nie trać zapału i chęci do nauki. Nie musisz wyjeżdżać do kraju obcojęzycznego, by nauczyć się języka. Ten efekt uzyskasz w swoim kraju, w którym żyjesz. Nie nakładaj na siebie presji, nie oceniaj się negatywnie i nie porównuj się do innych. Odrzuć perfekcjonizm, który utrudnia naukę. Wierzę w Ciebie i w Twoje możliwości. Pozwól sobie na naukę w takim tempie, jak ona Ci odpowiada. Mam nadzieję, że moje wskazówki pozwolą Tobie osiągnąć cel w nauce angielskiego i masz ode mnie pełne wsparcie emocjonalne.

      Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę Tobie miłego oraz pozytywnego dnia 🖐👦❤
      Patryk

      Usuń
    2. Muszę się zgodzić z Patrykiem - nie poddawaj się! Na pewno jeszcze będzie kolejna szansa, żeby to wszystko nadrobić i żeby wykorzystać możliwości nauki. Jesteś na dobrej drodze :)

      Usuń
  12. Wow! Podziwiam Cię! Ja niestety nie mam talentu do nauki języków, chociaż jestem bardzo sumienna. Opanuję gramatykę itp., ale z mówieniem już mam problem. Gratuluję kochana!

    OdpowiedzUsuń
  13. Czeeeeeść Czytałam jednych tchem! Ogromnie gratulacje! Serio, jak czytałam sobie ten wpis to mówię; wow, ale ambitna dziewczyna, mega! Tacy właśnie ludzie mnie inspirują i takich chce się słuchać.
    Moim pierwszym kierunkiem studiów była właśnie niderlandystyka i muszę przyznać, że ten język naprawdę da się lubić. Moim zdaniem jest ciekawy, mam do niego jakiś sentyment. Po roku zostawiłam, bo to jednak aktorstwo chciałabym zawodowo uprawiać. Ale po tych doświadczeniach mogę powiedzieć, że jeśli chce się po prostu nauczyć języka- lepiej iść na kursy, tak jak Ty, niż na studia..
    Pozdrawiam serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Fantastyczny dar! Nic tylko wykorzystać.
    Mam koleżankę, która planując podróż zagraniczną siada do nauki języka. Pół roku i poziom potrzebny do komunikowania się ma opanowany:) Zazdroszczę.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego co najlepsze!

    OdpowiedzUsuń
  15. Serdecznie Ci gratuluję tego, że udało Ci się opanować ten język. Wymagało to od Ciebie zdecydowanie wiele odwagi i zaangażowania. Pięknie Kasiu ❤️

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  16. Kasiu!!!
    Z całego serca gratuluję! Jesteś niesamowita. Podziwiam takie fantastyczne osoby.
    całuję i serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Za każdy pozostawiony komentarz dziękuje . ♥
Odpowiadam na Wasze komentarze . ♥
Z chęcią zaglądam na Wasze blogi . ♥
Nie toleruję SPAMU!
Pozdrawiam ciepło , Kasia . ♥

Zajrzyj na FB!

Instagram