#94 Nauki starszych ludzi , czyli o pracy w domu starców

 Witam kochanych czytających! ♥ 


Praca z ostatnim pokoleniem, które przeżyło wojnę jest dla mnie poniekąd zaszczytem, że mogę poznać tych ludzi i ich historie. Jeszcze kilka lat, a nie będzie już nikogo kto by mógł nas uświadamiać, jak to wtedy było z prawdziwego zdarzenia. To, co widzimy dziś w telewizji jest przerażające. Wojny nadal trwają, w sumie to zawsze były są i obawiam się, że będą. Moi dziadkowie niestety już nie żyją, jest jeszcze babcia mojego chłopaka, która też urodziła się w tamtych czasach, no i właśnie moi podopieczni w domu starców, w którym pracuję. Pierwsza grupa ludzi, z którą miałam okazję pracować była dobrze świadoma czasów wojny. Prawdopodobnie Polska i Holandia przeżywały wojnę nieco inaczej, jednakże nie zmienia to faktu, że ludzie z którymi na co dzień mam do czynienia przeżyli, jako małe dzieci ogromną traumę. Niektórzy opowiadają o tym bardziej otwarcie, inni mniej. 


Jeden z moich podopiecznych, o ile się nie mylę miał 92 lata opowiadał o tym, jak spędzali czas w piwnicy grając w warcaby. Nie opowiadał szczegółów, jak do tego doszło i jak to wszystko wyglądało, ten pan cierpiał też na lekką demencję starczą, dlatego też często się powtarzał, ale konkluzja była taka, że ten pan miał bardzo dużo czasu do gry w warcaby, przez co ja mogłam poćwiczyć moje zdolności i nigdy nie udało mi się z nim wygrać :D Inne wspomnienia tego samego pana przywoływały moje polskie korzenie. Mój podopieczny kojarzył mnie z widzenia, ale za każdym razem gdy mówiłam, skąd pochodzę przytaczał tę samą historię, która widocznie zrobiła na nim ogromne wrażenie podczas wojny. Otóż dwóch polskich mężczyzn poszukiwało u nich w domu schronienia. Czy je dostali, tego nie wiem, ale zapadło to J. w pamięć, ponieważ jeden z tych Polaków miał ponoć grubo ponad dwa metry wzrostu "był wysoki jak Topola". Inna pani, gdy tylko słyszała słowo wojna od razu patrzyła krzywo i komentowała to krótko mówiąc "mam nadzieję, że nigdy więcej tego nie przeżyjecie". Niektórzy nie reagowali wcale, tak jakby było minęło, ale założę się, że przed oczami musieli mieć okropne wspomnienia. Lub przebłyski,  bo w końcu jednak byli dziećmi. 


W mojej obecnej pracy mam do czynienia z ludźmi z bardziej zaawansowaną demencją starczą. Z niektórymi z tych pań (ponieważ grupa składa się jedynie z kobiet) można przeprowadzić jeszcze wartościową rozmowę. Jedna pani bardzo rzuciła mi się w oczy. Wydaje się być inteligentną kobietą, która cierpi na chorobę Alzheimera. Często wspomina czasy wojny, swój dom rodzinny. "Nie mieliśmy dobrze, ale nigdy nie byłam głodna". Zauważyłam, że tak samo, jak w Polsce w tamtych czasach rodziny były bardzo liczne. Może nie zawsze, ale przeważnie. Pani o której właśnie wspomniałam pochodziła z rodziny 6 dziewcząt, z której ona była najmłodsza i jednego młodszego jeszcze od siebie brata. Często wspomina, że jej babcia miała 11 dzieci (o ile się nie mylę), a podczas tych rozmów dołączają inne panie i mówią m.in. "a moja babcia miała siedmioro" , "u nas w domu było nas dziesięcioro i tylko jedno z nas mogło pójść do szkoły" . Rodziny były liczne, a rodzeństwo zajmowało się sobą nawzajem. Jestem pod wrażeniem, że kiedyś rodziny były tak liczne. Teraz ludzie zastanawiają się, czy uda im się odchować jedno. Na pytanie, dlaczego rodziny były dawniej takie duże, jako odpowiedź dostaję : "To przez Kościół. W religii katolickiej namawiano do budowania rodzin". Z czasem widać, że ten stereotyp zaczął zanikać. Zamiast 10 dzieci, było pięcioro, trójka, aż w końcu dwoje, jedno lub wcale. Zauważyłam również, że tak jak Polacy są dumni ze swojego kraju, tak Holendrzy również. Zwłaszcza z prowincji z której pochodzą. 


Powyższe zdjęcia pochodzą z wizyt w byłych obozach koncentracyjnych. Zdjęcie pierwsze z Auschwitz, a pozostałe z holenderskiego obozu Kamp Vught, oddalonego o około 20 kilometrów do mojego domu.  Dobrze że takie miejsca istnieją. Przypominają o tym, że dziś żyjemy dzięki tym ludziom, którzy zginęli za naszą wolność. Czasami warto sobie przypomnieć, że mimo problemów takich jak gospodarka, inflacja, itp. żyjemy w jako tako wolnym świecie. Przynajmniej tu w Holandii, kładziony jest na to ogromny nacisk w moim odczuciu. Jednak wojny nadal są, słyszymy o tym codziennie, jedna z nich dzieje się bardzo blisko nas, u naszych sąsiadów. W Afganistanie ludzie uciekają szukając lepszego miejsca do życia, gdy patrzę na wiadomości i widzę te kobiety pozakrywane od stóp do głów, jest mi ich bardzo żal. Staram się na co dzień nie rozmyślać za wiele o tym, nie oglądać zbyt wiele wiadomości, bo prawdopodobnie nie spałabym po nocach. 

 Na pytanie "Co chcielibyście przekazać naszemu pokoleniu na przyszłość?" odpowiedź brzmiała "Nie dajcie się przegadać. Bądźcie wierni sobie, nie przejmujcie się tym, co myślą inni. Bądźcie dobrzy dla siebie nawzajem, ale dbajcie o siebie. Nikt za Was nie przeżyje Waszego własnego życia. Żyjcie tak, aby Wam było dobrze, nie krzywdząc przy tym innych". 

Mam nadzieję, że post przypadł Wam do gustu, podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach! 

Uściski, Kasia

Komentarze

  1. Ja mam to szczęście, że pamiętam moje 2 prababki. Jedna z nich urodziła się w 1888 roku i opowiadała jeszcze o czasach pierwszej wojny. A moi dziadkowie, gdyby żyli, mieliby po 90parę lat. I też doskonale pamiętam ich opowieści z czasów drugiej. Zwłaszcza jednego z nich, który był wywieziony na roboty do 3 Rzeszy. Jakoś te wojny stale obecne są... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku, to dopiero...opowieści o 1 wojnie światowej. Wiem, że to straszne, jednak też takie ....dalekie i odległe, niemalże nieralne. Mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie pokój z prawdziwego zdarzenia.

      Usuń
  2. Piękne słowa, mądre i warte zapamiętania.
    Cóż, wojna na wszystkich Europejskich narodach odcisnęła bardzo silne piętno. Ludzie przeżywali wojenne traumy, nie byli pewni czy dotrwają do następnego dnia.
    Muszę stwierdzić, że zebrałaś sporo informacji, zachęciłaś swoich podopiecznych do wspomnień i pięknie to opisałaś.
    Ja przez rok pracowałam w DPS i tam była jedna prawie stuletnia kobieta, która pochodziła z Chełmna nad Nerem, gdzie był obóz zagłady. Próbowałam się odnieść do jej wspomnień, ale ona wiedziała, że coś strasznego dzieje się w lesie, ale nie wiedziała co dokładnie. Czas był trudny i ludzie chcieli przede wszystkim przetrwać. Nałkowska opisała Chełmno w jednym z opowiadań "Medalionów".
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie wygląda właśnie sytuacja w mojej pracy, również mamy podopiecznych w wieku 90+, którzy wiedzą, że jak ktoś wspomni słowo "wojna" to jest to coś złego, straszne wspomnienia i reakcje. Jednak z wypowiedzeniem się i składaniem zdań u niektórych jest niestety ciężej przez co trudno dowiedzieć się czegoś więcej. Ale też staram się za dużo o tym nie rozmawiać, niech Ci ludzie jak najmniej o tym myślą...

      Usuń
  3. Witam Cię cieplutko 👍👦

    Z miłą chęcią przeczytałem Twój kolejny post, który zawiera masę różnych ciekawych i interesujących przemyśleń związanych z wojną i doświadczeniami związanymi z rozmową z osobami, którymi się opiekujesz i dzielą się swoimi doświadczeniami z okresu wojny. Te ostatnie przemyślenia bardzo przykuły moją uwagę, z którymi się jednocześnie zgadzam. Wojny, konflikty zbrojne już od zarania dziejów aż po dziś są. Są one przyczyną m.in. zwiększenia władzy, bogactwa, czy też statusu. Większość wojen opierała się przede wszystkim na imperializmie. Wojna również jest bardzo związana z tożsamością grupową - to są źródła (przyczyny) wojen, które opisał dr Steve Taylor, psycholog
    https://www.psychologytoday.com/us/blog/out-the-darkness/201403/the-psychology-war

    Nie tylko historia zajmuje się badaniem wojen, ale również i psychologia. Niestety, one niosą przykre konsekwencje, a historia nie tylko daty i wydarzenia, ale przede wszystkim analizowanie przyczyn konfliktów, które powinniśmy wyciągnąć z tego wnioski. Duże ma znaczenie również to, jak władza (polityka) bardzo ma znaczący wpływ na człowieka z psychologicznego punktu widzenia.
    Warto, aby edukacja historyczna przede wszystkim opierała się na wyciąganiu wniosków z różnych wydarzeń historycznych, a nie jedynie na datach, źródłach ich przyczyn i wydarzeniach.

    To takie moje przemyślenia związane z niniejszym tematem niniejszego postu, gdzie trochę pokusiłem się, aby sięgnąć po wiedzę psychologiczną, aby trochę wyjaśnić, dlaczego ludzie mają tendencję do walk.
    Nie mniej jednak chciałem Tobie podziękować za kolejny wpis, z którym miałem przyjemność się zapoznać i przeczytać. Miło mi jest poznać Twoje zdanie na temat problemów, które poruszasz w tym poście 👍🙂

    Pozdrawiam Cię serdecznie i od serca 🤗❤
    Patryk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zawsze bardzo trafny komentarz z Twojej strony i świetne urozmaicenie dla mojego wpisu. Serdecznie dziękuję za przeczytanie wpisu oraz podzieleniem się swoją wiedzą w komentarzu! Również serdecznie pozdrawiam ♥

      Usuń
  4. Wojna zawsze jest ogromną traumą i niesie za sobą mnóstwo psychologicznych konsekwencji.
    Moi Dziadkowie do późnej starości nie potrafili zapomnieć tamtych obrazów. Żal i tęsknota za Wołyniem była ogromna i tak było do ostatnich dni...Wybaczenie przyszło z czasem, ale pamięć została na zawsze.
    Watro czerpać z mądrości życiowej i doświadczeń starszych ludzi, wyciągać wnioski i nie powtarzać tych samych błędów. Niestety w obecnym świecie to wciąż mrzonka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wasze komentarze bardzo mnie poruszają, niesamowite że taki wpis może wywołać lawinę opowieści....
      Dziękuję za odwiedziny i komentarz ♥

      Usuń
  5. Moja mama ma ponad 80 lat... Drugą wojnę światową przeżyła jako dziecko, trochę pamięta z tamtych czasów i często mi o nich opowiada, tym bardziej, że wraz z całą swoją rodziną była wywieziona do Niemiec i te wspomnienia nie są przyjemne. Natomiast jej siostra, a moja ciocia, starsza od mamy jeszcze o kilka lat, wiele opowiada o tamtych czasach, bo doskonale pamięta szczegóły... Nigdy nie chciałabym przeżyć tego, co przydarzyło się temu właśnie pokoleniu, tak naprawdę to tylko jedno pokolenie starsze ode mnie. Jeśli uda mi się w spokoju i w pokoju doczekać końca swoich dni, moje pokolenie będzie pierwszym, które nie otarło się o te straszliwe wojenne zdarzenia. I oby tak się stało... Całuski, Kasiu... piękny post napisałaś <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę czytam i ciarki mnie przechodzą. Szacunek dla tych wszystkich ludzi, na prawdę. Jak ktoś już tutaj wspomniał w komentarzu, Ci ludzie nie mieli wiele, stracili rodziny, żyli w ubóstwie, a potrafili się cieszyć z małych rzeczy być może jeszcze bardziej niż my teraz....
      Pozdrawiam cieplutko ♥

      Usuń
  6. Starsze osoby, które przeżyły wojnę mają spore doświadczenie życiowe. Wojny zawsze były i zawsze będą. Oby tylko wojny omijały Polskę - chociaż czasami wojen domowych w Polsce też nieraz nie brakuje. Moi dziadkowie też już nie żyją, a urodzili się w czasach wojny i niekiedy opowiadali mi jak żyli w tamtych czasach. Osobiście ja bardzo lubię przebywać ze starszymi osobami w wieku chociażby osiemdziesiąt lat i mam do takich ludzi naprawdę wielki szacunek, ponieważ tacy ludzie mają najwięcej doświadczenia życiowego. Podoba mi się ten ostatni cytat, który zamieściłaś ;)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne odczucie, właśnie dlatego też czuję się dobrze w mojej pracy :)
      Ten cytat to w sumie wszystkie rady, które uzbierałam złożone w jedną całość.
      Pozdrawiam cieplutko! ♥

      Usuń
  7. Moi dziadkowie już nie żyją, ale sporo mi opowiadali, każde z nich straciło przez wojnę kogoś z rodzeństwa. Największego szoku jednak doznałam, gdy kiedyś jako nastolatka wróciłam do domu i usłyszałam przypadkiem opowieść przyjaciółki mojej matki, która cudem przeżyła ludobójstwo na Wołyniu, widząc w jak okrutny sposób została zamordowana jej matka i część rodzeństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest na prawdę okropne. Myślę, że też doznałabym szoku. Niby wiemy, że wojna była czymś strasznym, ale im głębiej się w temat zagłębimy, im bardziej rośnie nasza świadomość im więcej mamy szacunku do starszych ludzi, a także takiego.. takiej nadziei, aby nigdy więcej nikomu się to nie przydarzyło. Może nie nadziei, ale głębokiego pragnienia pokoju.

      Usuń
  8. Bardzo piękny post, wykonujesz piękną i niełatwą pracę, podziwiam. Przeraża mnie, ze wojny są i pewnie zawsze będą, że tylu ludzi nie uczy się na błędach. To, co ludzie przeżywają podczas wojny, żadne słowa nie oddadzą, można sobie tylko wyobrazić, a to i tak tylko szczypta całej masy emocji. Pozdrawiam Cię cieplutko i niech szczęście jest z Tobą. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Kasiu
    Kolejny raz pokazałaś nam swoją wrażliwość a post jest niezwykle emocjonalny.
    Znam wojnę od dzieciństwa bo nikt nas dzieci przed tym tematem nie chronił.
    Dziadka nie znałam bo przepłacił życiem swój pobyt w Obozie w Ostaszkowie. Uciekł ale wrócił jako wrak człowieka i wkrótce zmarł. Babcia mówiła, że po drodze jadł kawałek zmrożonego konia,którego razem z kolegą znaleźli w śniegu.
    Rodzice też często wracali wspomnieniami do tamtych czasów. Wiem jedno,zawsze się tej wojny bałam. Nawet wtedy kiedy kobiety szyły ubranka dla dzieci w Wietnamie i mówiły o wojnie.
    A potem przerobiłam wojnę jeszcze raz,już jako dorosła kiedy zachorował Tata.
    Jego pamięć świeża pozostawiała wiele do życzenia ale lata młodości pamiętał idealnie. W dzień było nieźle ale noce do łatwych nie należały.
    Byliśmy na wojnie.
    Wiem jak głęboko te doświadczenia wojenne w nim tkwiły.
    Ale ci ludzie mimo, że zostali tak sponiewierani umieli cieszyć się z małych rzeczy. Wszyscy byli biedni ale umieli się dzielić i wspierać.
    Dla mnie wojna to wymysł szaleńca!
    Mam nadzieję, że nigdy się nie wydarzy.
    Nie znoszę jakiejkolwiek przemocy. Nie dla mnie drastyczne filmy a nawet gry komputerowe gdzie zabijanie to zdobyte punkty.
    Dziękuję Ci za ten post😘
    Pozdrawiam cieplutko ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz jest dla mnie równie emocjonalnie, jak mój wpis dla Ciebie (o ile nie bardziej). Jeden post wywołał lawinę opowieści.... Miejmy nadzieję, że nigdy więcej nie będzie powtórki z rozrywki ...
      Pozdrawiam cieplutko ♥

      Usuń
  10. Praca ze starszymi ludźmi, z jednej strony jest ciężka, także pod względem psychicznym, a z drugiej strony bardzo ciekawa, właśnie ze względu na historie, którymi chętnie się dzielą z innymi. Sama kocham takich wysłuchiwać, a i opowiadający dzięki zainteresowaniu czują się ważni. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tal jak Mówisz jest to praca ciężka, ale i ciekawa i piękna. Warto wysłuchać, to wiele nas nie kosztuje, a może wywołać cudowny uśmiech na czyjejś twarzy

      Usuń
  11. Zaiste, te relacje z czasów wojny są niezwykle poruszające. To ważne, że starasz się przekazać te historie i szanować doświadczenia tych ludzi. Praca z ostatnim pokoleniem, które przeżyło wojnę, to zaszczyt, a jednocześnie trudne zadanie. Sama pamiętam jak moja babcia opowodala czasy wojny i jak zostali wyśiedleni...Dziękuję za dzielenie się tymi wzruszającymi historiami.

    OdpowiedzUsuń
  12. Też często myślę o tym, że jesteśmy chyba ostatnim pokoleniem, które osobiście może poznać osoby które przeżyły II wojnę światową i usłyszeć bezpośrednie relacje. I pomimo tego, że teraz również mają miejsce krwawe walki i giną tysiące bezbronnych ludzi to jednak właśnie druga wojna światowa była najtragiczniejszem wydarzeniem w dziejach świata. O sile tej traumy świadczy chociażby fakt, że Ci którzy ją przeżyli nawet po tylu latach noszą w sobie ciężar wspomnień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety moje dzieci nie będą już raczej miały możliwości świadomie poznać osób, które przeżyły wojnę. Także trzeba to przekazywać, bardzo emocjonalnie. Żeby pozostawić jakiś ślad

      Usuń
  13. Kasiu bardzo wartościowy wpis. Należy mówić i pamiętać o tych dzięki którym możemy żyć w takiej rzeczywistości. Niestety nie wszystkim dane jest żyć w spokoju i bardzo mnie to boli. Okazuje się że tak niewiele potrzeba aby wzniecić konflikt zbrojny....
    Pozdrawiam 🙂

    OdpowiedzUsuń
  14. Babcia, która przeżyła wojnę często mi o tym opowiadała i o prababci swojej mamie, która wychowała ją i jej rodzeństwo sama, bo dziadka zabrali Hitlerowcy miesiąc po wkroczeniu do Krakowa. Siostry babci również dużo opowiadały o tych czasach, o swoim strachu i przeżyciach. Trzeba wiedzieć, pamiętać i przekazywać młodym żeby oni później przekazali swoim dzieciom. Twoja praca w domu starców Kasiu jest darem dla tych ludzi. Szacunek.

    Kasia Dudziak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawienie kilku komentarzy 🤍 Pozdrawiam cieplutko 🤍

      Usuń
  15. Moi dziadkowie zmarli, kiedy byłam jeszcze dzieckiem, ale bardzo cenne były dla mnie spotkania ze starszymi ludźmi podczas mojego licealnego wolontariatu np. podczas wizyt we Lwowie. Teraz, kiedy mam męża, zyskałam również i kolejnych dziadków, od nich mogę się wiele uczyć :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękuję, że podzieliłaś się opowieściami... I jeszcze jedno... Masz piękną pracę, jesteś wyjątkowa. Kiedy żyła jeszcze moja praprababcia opowiadała mi o wojnie, tamtych czasach... Ciocia i wuja mojej mamy wiele też opowiadali. Nie chciałabym żyć w takich czasach, gdzie wojna, niepokój, strach... Chciałabym w spokoju dożyć starości. Daj bóg w zdrowiu i przy pełnej rodzinie. Nie takie teraz życie, by wojny się toczyły ale jak widać, za granicami wojny trwają i trawac będą. Trzymaj się cieplutko

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Za każdy pozostawiony komentarz dziękuje . ♥
Odpowiadam na Wasze komentarze . ♥
Z chęcią zaglądam na Wasze blogi . ♥
Nie toleruję SPAMU!
Pozdrawiam ciepło , Kasia . ♥

Zajrzyj na FB!

Instagram