#136 Dlaczego żyjemy na pokaz?

 Witam kochanych czytających! 


Może nie wszyscy, ale często robimy, to co "wypada". W social mediach, widzimy przeważnie tylko pozytywy, wszystko idealnie (w porównaniu z moim trzecim zdjęciem :D). Dom wysprzątany codziennie na błysk, 8 godzin przepracowane, do tego do domu truchtem, a więc i trening mamy zaliczony. Obiad, który wygląda jak w 4 gwiazdkowej restauracji. Makijaż jakimś cudem po całym dniu nadal się trzyma, nikt nigdy nie ma tłustych włosów, brudnych okien, mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Tak widzę social media. Nie używam Tik Toka, mam tylko Instagrama (Facebooka też od dłuższego czasu nie używam). Bardzo lubię Insta, nie powiem że nie. Lubię regularnie dodawać jakieś story z mojego życia, z moich wakacji, czy różnych wydarzeń. Lubię oglądać zdjęcia i filmy innych, a także różne treści tzw. rolki. Obserwuję kilka na prawdę wartościowych profili, na których promowana jest właśnie... "normalność". Nie możliwe, żebym jako jedyna cały tydzień miała górę ciuchów leżącą do poskładania? Okazuje się, że rzeczywiście nie jestem sama, choć tak można by wywnioskować patrząc na niektóre profile. Można dostać bólu głowy. Na szczęście ukazują się też rolki, które dodają otuchy. Podobnie z tymi wszystkimi trendami, typu Kardashianki, od czego młode dziewczyny dostają kompleksów, a gdy zobaczysz taką z rana bez makijażu, to byś jej nie poznał. Już 10-15 lat temu było podobnie, tylko inaczej to odczuwałam sama będąc jeszcze nastolatką. Tylko teraz Internet rozwinął się do tego stopnia, że o zgrozo wszyscy scrolujemy. I nabawiamy się nieraz przez to kompleksów, lub w moim przypadku czasami znajduję wręcz pocieszenie. Ale jedno jest pewne - prędzej dodamy to udane niż mniej udane zdjęcie. Niektóre dziewczyny kupują sobie kwiaty, robią zdjęcie samowyzwalaczem na tle wieży Eiffla, po czym bukiet wyrzucają do śmieci. To jest na pokaz.
Czasami mam takie dni, kiedy najchętniej wyprowadziłabym się na wieś, zasadziła sobie warzyw, miała kury i jajka, doiła krowę, robiła słoiki, jak moi dziadkowie. Czy to już starość? Nie to 30-tka zbliżająca się coraz większymi krokami. Czasami odizolowałabym się najchętniej od całego świata. Ale to chyba coś na osobny wpis, jak niektóre systemy ryją nam berety, jak to mój brat by powiedział. 
A wracając do rzeczywistości i zostawiając telefony w spokoju - niemal codziennie widzę, jak ludzie mówią lub robią coś przeciwko sobie, bo tak wypada. Niektórych rzeczy w życiu nie ominiesz - musisz. Ale np. podczas planowania wesela, ile razy ludzie zapraszają kumpla wujka, od strony teścia, tego co tą żonę fajną miał z tym psem, a to jego syn w sumie, koniec końców uj wie kto, ale zaprośmy, bo nas kiedyś na grilla zaprosił. Może nie dosłownie tak, ale ja strasznie tego nie lubię. Robisz urodziny, chcesz zaprosić tylko małe grono, no ale wypada zaprosić wszystkich, u których w tym roku byłaś. Czasami nawet, gdy nie miałaś na to ochoty, ale wypada. Bo przecież nie odmówisz. I nagle robisz imprezę na 40 osób. A miało być małe grono. A jeszcze się urobisz, jak na Wigilię. A połowa gości w ostatniej chwili odwoła.

Nie chcę tym postem nikogo obrazić, ale po co to wszystko? Im starsza się robię, tym bardziej widzę, w jakim wyścigu szczurów bierzemy udział. I z roku na rok robi się coraz gorzej. Choć i pewnie moja babcia myślała w ten sposób widząc zmiany w latach 80-90 i tak dalej. A może jednak robię się stara? W Holandii mam wrażenie, że też dużo rzeczy jest na pokaz, ale nie tak bardzo, jak w Polsce. Gdy idę na holenderskie urodziny niczego nikomu nie zabraknie, natomiast na polskiej imprezie, bardzo często dużo się marnuje. Bo przecież trzeba się naszykować. Ja raczej bardziej cieszę się czyimś towarzystwem. No wiadomo, głodna nie chcę być, ale czy zrobisz jedną sałatkę i wystawisz chrupki na stół, czy zrobisz 12 różnych potraw, jest mi to obojętne. Przychodzę dla Ciebie, a nie patrzeć czy masz posprzątane i czy Ci się powodzi. Do lodówki Ci zaglądać nie będę, chyba że sam/a poprosisz o jakąś pomoc. Poznałam na szczęście równie dużo ludzi z podobnymi poglądami do moich. Mam małe autko, starsze autko, ale własne. "BMW byś sobie kupiła", a po kiego grzyba mi BMW, jak ja nawet nie lubię jeździć. Po to, żeby ludzie widzieli na ulicy, że mi się powodzi? A może mi się nie powodzi i dlatego mam skromne auto? Mam wziąć kredyt? Nigdy w życiu, chyba że na prawdę nie będę mogła inaczej. A może powodzi mi się tak bardzo, że mogłabym mieć 2 BMW w garażu, ale wole od czasu do czasu odwiedzić moją mamę i brata w Polsce? Niczego mi nie brakuje, jestem szczęśliwym człowiekiem i tego samego chcę i życzę innym!

Just be yourself, that's more than enough
xx, Kasia

Komentarze

  1. Kasiu, ważnych rzeczy dotykasz, lecz zastanawiałam się, czy podzielić się własną refleksją...
    Myślę, że wiek jest kluczem, bo jako 50-latka od bardzo dawna nie robię czegokolwiek, bo tak "wypada" a już tym bardziej na pokaz. Nigdy nie miałam FB, Insta, czy X - z wyboru, bo do niczego nie są mi potrzebne, a nie zamierzam dokładać się do imperium Zuckerberg czy Muska. Z politowaniem patrzę na młodszych ode mnie "niewolników" w/w portali społecznościowych, którzy mają tam tysiące znajomych, a tak naprawdę... wiadomo ilu. Panie publikujące swoje zdjęcia na Insta w rzeczywistości wyglądają zupełnie inaczej... więc, czy okłamywanie samych siebie podnosi im poziom szczęścia? Są osoby, które na FB zamieszczają zdjęcia m.in. tego, co jedli na śniadanie, obiad czy kolację - to naprawdę poniżające - tak ja to odbieram, więc więcej przykładów sobie daruję...
    I nawet jak spadną na mnie gromy za to, co napisałam, to mnie to nie dotknie, bo w moim wieku powinno się mówić i pisać to, co w rzeczywistości się myśli i uważa, a nie to, co wypada ;-))
    Przesyłam Ci najcieplejsze pozdrowienia i życzę dobrego tygodnia...
    Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również zastanawiałam się, czy opublikować tego posta.
      Ważne rzeczy, ale równie drażliwe tematy dla niektórych.
      Wydaje mi się, że rzeczywiście wiek ma znaczenie. Wiele rzeczy, o które kiedyś się martwiłam przeszły mi z wiekiem. Ale na niektóre olśnienia jeszcze czekam :)
      Jednak znam też sporo osób, które tak jak wspominasz dodają po prostu na Facebooka wszystko. I tutaj już wiek nie gra roli.
      Dziękuję, że podzieliłaś się swoimi przemyśleniami ♥️
      Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  2. Witam Cię serdecznie 🖐😉
    Super, że takie posty powracają na bloga. Lubię posty o takiej treści, gdzie można podzielić się refleksjami, przemyśleniami, a to coś, co lubię z racji zainteresowania nie tylko psychologią, ale również filozofią, głównie filozofią stoicką. I tutaj także pozwolę na głębsze rozważania filozoficzno-psychologiczne na temat poruszony przez Ciebie w poście. A zatem dlaczego żyjemy na pokaz? Dlaczego? Czy nie czasem chcemy żyć na pokaz? A być może chcemy pokazywać siebie od najlepszej strony, maskując swoją niską samoocenę, podwyższając swoje "ego". Albo zbyt wysokie mamy mniemanie o sobie i wysokie "ego", pokazując najlepszą wersją siebie na zewnątrz, robiąc coś na pokaz. Życie na pokaz to oszukiwanie samego siebie. Każdy z nas jest indywidualną jednostką. Różne doświadczenia życiowe, różne style wychowawcze, wychowywanie się w różnym środowisku. To także presja, jaką nam narzuca społeczeństwo, chcąc dostosowywać się do pozostałych grup społecznych.
    ,,Termin „presja społeczna” odnosi się do określonego rodzaju wpływu wywieranego pomiędzy osobami należącymi do tej samej grupy. Czasami jest to proces nieświadomy. Na przykład, gdy lider daje przykład pewnych zachowań poprzez to, co robi. Kiedy indziej jest to celowe" [na podst. https://zwierciadlo.pl/psychologia/113518,1,zycie-na-pokaz-czyli-oszukiwanie-samego-siebie.read] . Niepewne siebie osoby szukają wiecznie aprobaty u innych.
    Tutaj możemy powiedzieć o wzorcach zachowań, czyli kształtowaniu przez podświadomie jakieś nawyki i doświadczenia, tendencję do samouwielbienia, poszukiwania akceptacji, aprobaty u innych, a także autoprezentacja, czyli jednostki prezentują się innym osobom w określony sposób, co kreują określony własny wizerunek. Są to pewne aspekty psychologiczne, które dotyczą ww. problemu, czyli życie w social media na pokaz. Spoglądając na zdjęcia osób z Facebooka można zobaczyć, że są tacy radośni, uśmiechnięci, żyją wspaniale, szczęśliwa rodzina. I myślimy, że tak jest. Przyjmujemy to za pewne. A my czujemy negatywne uczucia i emocje. Mamy niską samoocenę. Tylko widzimy to, co chcemy widzieć, a nie co powinniśmy widzieć. Typowe myślenie tunelowe, zniekształcenie poznawcze w ujęciu psychologicznym. Jeśli bliżej byśmy dostrzegli, to byśmy zobaczyli, że te osoby w cale nie mają perfekcyjnego, idealnego życia i nie jest tak kolorowo, jak nam by się wydawało.
    Podobnie jest z pornografią. Wiele osób ma zniekształcony obraz rzeczywistości pod wpływem materiałów pornograficznych, które zniekształcają obraz tej rzeczywistości. To, co tam znajduje sie, to fikcja, bajki dla dorosłych. Ale my myślimy, że życie seksualne wygląda tak, jak w tych filmach. I to przekłada się na naszą pewność siebie, na życie seksualne i relacje partnerskie.
    Wiele osób posiada swoje negatywne cechy, które maskują pod tą idealnością. I często osoby, które obserwują social media, wpadają w pułapkę myślową, a szczególnie u nastolatków przybiera to w postaci kompleksów, szukania pseudo diet i ćwiczeń na siłowni, bo chcemy wyglądać tak, jak nam pokazują nam social media.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cd. mojego komentarza do poprzedniego.
    I potem nabieram kompleksy, bo narzuca nam społeczeństwo to, jak ma wyglądać idealna kobieta, idealna mężczyzna. Co jest ok, a co nie jest ok. I w wielu obszarach naszego życia widzimy, jak ludzie próbują dostosować się do innych, aby nie wyróżniać się za bardzo. Zbyt duże wymagania wobec siebie, perfekcyjność i zniekształcenie spostrzegania rzeczywistości w pewnym stopniu to determinuje. Co też podkreśla jedna z publikacji nt. social media i wpływ na zdrowie psychiczne, iż "media społecznościowe w dużej mierze karmią się naszą naturalną potrzebą autoprezentacji i autowaloryzacji", a także "dwie tendencje: do stylizowania życia i porównywania się z „lepszymi” sprawiają, że łatwo wpaść w pułapkę" [na podst. "Jak social media wpływają na zdrowie psychiczne", M. Wróbleska, Medycyna Praktyczna, https://www.mp.pl/pacjent/psychiatria/aktualnosci/345547,jak-social-media-wplywaja-na-zdrowie-psychiczne]
    Ponieważ interesuję się filozofią stoicką, to szczególna moja ulubiony nurt filozoficzny, obecnie bardziej przydatna w naszym życiu, ona podkreśla, jak ważna jest skromność. To wiedza o tym, że my nie jesteśmy doskonali i są pewne rzeczy, które należy zaakceptować.
    Niestety, social media sprzyjają takim zjawiskom, jak autoprezentacja siebie w potrzebie aprobaty, chcący posiadać wiele polubień i pozytywnych komentarzy, bądź chcąc pokazać swoją lepszą wersję siebie poprzez maskowanie swoich niedoskonałości, podwyższając swoje "ego".
    Dwa takie myśli filozoficzne od filozofa stoickiego Seneki ku refleksji:
    „Pytasz, jaki jest właściwy limit bogactwa człowieka? Po pierwsze, posiadanie tego, co jest niezbędne, a po drugie, posiadanie tego, co jest wystarczające”. „Nigdy nie będzie szczęśliwy ten, kogo dręczy myśl, że ktoś jest szczęśliwszy od niego”.
    Jeśli ktoś jest świadomy swoich wad i niedoskonałości, akceptuje to i ma duże poczucie własnej wartości i samooceny, taka osoba nie będzie potrzebować ciągłej aprobaty ze strony otoczenia i nie będzie chciała pokazywać się najlepszą osobą. Jeśli ktoś ma niską samoocenę, lub zbyt wysokie mniemanie o sobie, będzie ciągle potrzebowała aprobaty i chęci pokazania siebie w sposób najlepszy, by wszyscy chcieliby taką osobę podziwiać. Ważne, aby wiedzieć, że życie nie jest perfekcyjne, a presja społeczna to pewne zakorzenione wzorce zachowań, sposobu myślenia grupy społecznej co do wyglądu, zachowania, życia, przekonań, postaw, które chcą innym narzucić i dostosować się do norm społecznych/grupowych. I poddawanie się ciągłej presji niesie przykre konsekwencja dla naszego zdrowia psychicznego. Ważne jest to, by nie poddawać się temu, by nie wpaść w taką pułapkę. Podsumowując, te zjawisko jest związane z czynnikami kulturowymi, socjologicznymi i psychologicznymi. Dziękuję Ci za to, że poruszyłaś ten temat. Ważny ku refleksji i rozważaniom, a także przemyśleniom na ten temat.
    To takie moje własne refleksje i rozważania psychologiczno-filozoficzne, z którymi chciałem się tutaj podzielić w komentarzu. Pozdrawiam Cię cieplutko i od serca 😘🥰💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zawsze dziękuję za taki wyczerpujący z Twojej strony, treściwy komentarz. Cieszę się, że mój wpis zachęcił Cię do zostawienia reakcji na ten temat! Na pewno będzie takich wpisów więcej, jak widać włączyła mi się ponownie wena twórcza ;) Na razie idę dołączać grypę, która chyba przemienia się w zapalenie zatok, a to mi się nie podoba ;)
      Pozdrawiam Cię cieplutko!

      Usuń
  4. Najważniejsze by znaleźć własną drogę (czasem totalnie inną od wszystkich dookoła) i robić to co daje nam szczęście (nie krzywdząc przy tym innych oczywiście). Życie jest za krótkie, by żyć na pokaz i przejmować się opinią innych.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba z wiekiem przychodzi takie nastawienie - w d.. mam co inni myślą. Gdy jest się młodym bardzo ważna jest akceptacja i stanowisko naszego środowiska. Z czasem, gdy nabieramy doświadczenia życiowego. Dociera do nas, że zdanie randomowych ludzi nie wnosi nic do naszego życia. Czy się komuś podobamy, czy nie. Mój bałagan jest mój, nikomu nic do tego. Ale kiedy dochodzimy do tego cudnego momentu. Jest ulga. Że nie trzeba się przejmować opinią innych. Sama zazwyczaj byłam przewrotna i robiłam wszystko inaczej. Teraz to już całkiem 😁. Więc żartując i parafrazując fragment Twojego wpisu - tak to starość. Ale bardziej lubię określenie. Dojrzałość 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Za każdy pozostawiony komentarz dziękuje . ♥
Odpowiadam na Wasze komentarze . ♥
Z chęcią zaglądam na Wasze blogi . ♥
Nie toleruję SPAMU!
Pozdrawiam ciepło , Kasia . ♥